poniedziałek, 14 listopada 2016

Z Nyską Jak z Lidlem - codziennie coś nowego

Dziś rano grzecznie wsiadam sobie do Nyski. Jako to, że stała parę dni tradycyjnie ładuje Plaka w dolot (bo do niczego innego się nie nadaje :) i kręcę silnikiem. Ledwo obróciłem silnikiem podchodzi do mnie pan z pobliskiej budowy. Chwila rozmowy, nie przyjmuje do wiadomości tego, że paliwo się cofa. Szybka diagnoza na słuch: "Panie, widzisz jak on się trzęsie? Gar nie pali.
Weź pan 10-kę, odkręć odrobinę nakrętkę na rozdzielaczu. Poruszaj pan delikatnie w te i na zad, jak będą maksymalne obroty to dokręcamy. Potem wykręć pan świece, wymień albo wyczyść..." i dalej instrukcja naprawy. 20 minut to zajęło i ponoć w ten sposób przestanie mi palić olej.
Wcześniej jeszcze teść mi opowiadał że ktoś mnie widział na lotnisku, mało tego świadek zapamiętał jakich pasażerów wiozłem.
Podsumowując: życie właściciela Nyski w obecnym czasie nudne nie jest. I nie chodzi mi tu o kwestie napraw bieżących samochodu :)