poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Ciężkie życie mechanika-amatora

W ostatnim czasie udało się wymienić w końcu bak paliwa. Czyściuteńkie paliwo w końcu nie zaśmieca nowego gaźnika Webbera. Udało się jakiś czas temu również wymienić aparat zapłonowy. Dziś nadszedł czas regulacji przerywacza zapłonu po jego wymianie. Nie obeszło się bez przygód.



Proces ten jest banalnie prosty. Ściągamy kopułkę, luzujemy jedną śrubę, między przerywać wciskamy szczelinomierz między przerywacz i dokręcamy śrubę.  Proste, prawda?
A ile cudownych błędów można popełnić.

Założyłem kopułkę. Nie chce zachechłać w żaden sposób. Wyciągam świece i iskry nie widać. Co zrobiłem nie tak? Czy przez krótkie zwarcie? Panika. Wróciłem do domu i zjadłem śniadanie.
Jest! Nie wsadziłem palca rozdzielacza... Brawo ja...
Odpalam i... Jeden gar nie działa... Nosz (i tutaj cytat który możecie ode mnie usłyszeć prywatnie). Kombinuje, sprawdzam, iskra jest, prąd jest, bezpieczniki są.. szczelina w jak najlepszym porządku, co tym razem?..
Odpalam po raz kolejny... Tak mocno pierd... Buchło z rury, że wszystkim samochodom w promieniu 30 metrów włączyły się alarmy! :D

Podpinając kable zapłonowe zapomniałem podpiąć je zgodnie z kolejnością 1-2-4-3...

Brawo ja po raz drugi.

Do końca kwietnia mam w planach zdjąć miskę olejową i zrobić tam porządek - powymieniać panewki i doprowadzić to do stanu, żebym przez najbliższe parę lat tam nie zaglądać.

Obserwujcie bo będzie ciekawie i krok po kroku! :)

W poprzednik odcinku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz